Seria “Faceci w czerni” zaczęła się zabawną jedynkę, a skończyła na nieco słabszej, ale wciąż dającej się obejrzeć dwójce. Po dziesięciu latach przerwy postanowiono jednak pokazać, że ataki kosmitów rządzą się własnymi prawami.
Film zaczyna się w następujący sposób: seksowna Nicole Scherzinger odwiedza niebezpiecznego Borisa. Ten zaś siedzi w doskonale strzeżonym więzieniu i pragnie zemsty na jednym z facetów w czerni. Jest nim agent K., który przed wieloma laty złapał Borisa (miało to miejsce 16 lipca 1969 roku, czyli w dniu startu Apollo 11). Plan Borisa jest “prosty” – przestępca chce cofnąć się do przeszłości i powstrzymać agenta K.
Cała nadzieja w J.
Powstrzymać go może agent J., w którego po raz kolejny wcielił się Will Smith. Tym razem będzie mu partnerować K. z przyszłości, więc to nie J. będzie żółtodziobem. Dzięki takiej historii widzowie – a także jego partner z przyszłości – będą mogli lepiej poznać tajemniczego agenta. Czy jest to na tyle interesujące, aby można było wysiedzieć w kinie przez prawie dwie godziny? Jak najbardziej! Film jest zabawny i – jeżeli przymkniemy oko na zakończenie -nie ma w nim słabszych momentów.
Fanów serii z pewnością ucieszy to, że reżyserem trzeciej części facetów w czerni pozostaje Barry Sonnenfeld, który zrealizował jedynkę i dwójkę.
Dodaj komentarz