Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Piracka tematyka, najwyższa gaża w historii kina, Johnny Depp i Penélope Cruz, czwarta część popularnej megaprodukcji… co z tego wyszło?

„Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach” są czwartą częścią serii, której głównym tematem jest… Jack Sparrow. Oczywiście, każdy z filmów posiadał mniej lub bardziej udaną fabułę, ale wiele osób nie ukrywa faktu, że Piratów ogląda głównie dla gry aktorskiej Deppa.

Tym razem wykorzystano motyw Fontanny Życia, natomiast jej głównymi poszukiwaczami zostają Hiszpanie, Anglicy i piraci. Każdy pragnie wykorzystać źródło do swoich własnych celów, jednak to co chcą zrobić Hiszpanie jest najbardziej zaskakujące. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Kapitana Jacka Sparrowa? Okazuje się, że jest go wiele, co jednak wychodzi produkcji na dobre.

Początek filmu jest trochę zbyt nierzeczywisty, jednak warto obejrzeć go do końca, bo później jest już tylko lepiej.

Największa bolączką czwartej części filmu „Piraci z Karaibów” jest za daleko posunięte obniżenie granicy wiekowej, przez co krew z ran się (prawie) nie leje, iskrzenie pomiędzy Sparrowem i Angelicą Malon (Cruz) jest przygaszone, a co ciekawsze i straszniejsze stworzenia nie są dobrze widoczne.

Plusy:
+ gorący temperament Penelope
+ zniewieściały Johnny Depp
+ muzyka Hansa Zimmera
+ bajkowe lokacje
+ momentami zabawne dialogi

Minusy:
– sztuczne 3D
– brak istotnych nawiązań do poprzednich części
– za bardzo obniżono wiek odbiorców
– niezbyt kobiece syreny
– mógł być zabawniejszy/poważniejszy/odważniejszy/bardziej dopracowany