Seria pojawiła się w roku 1990 i trwała oficjalnie w katalogach do 1993. Kolorystyka modeli to klasyczna czerwień i czerń, przeplatana z transparentnymi neonowo-zielonymi elementami. Miała jeszcze jedną opcję, która dosłownie urywała głowy…
Dziś prezentujemy Wam, Drodzy Czytelnicy, tekst gościnny autorstwa Piotra Rybaka pseudonim „Gore”. Jest to debiut Piotra na Popkulturze, ale jeżeli tekst spotka się z przychylną reakcją, to niewykluczone, że autor będzie częściej gościł na naszych łamach. Zapraszamy do lektury!
M-TRON
Zacznę artykuł może odrobinę dziwnie ale, jestem już stary. Nie jest to aż takie przykre, bo przyszło mi dorastać na przełomie lat 80 i 90. Pamiętam jak smakuje guma Turbo, rosyjskie wafelki i oranżada w woreczku pita w tandetnym cyrku. Ganiałem po drzewach, jarałem się wycieczkami do biblioteki i przeżywałem pierwsze domowe komputery katując Wolfensteina i Alien Breeda. Można się o tym rozgadywać godzinami. Jednak te miłe wspomnienia i fascynacje chowają się przed jedną – klocki LEGO.
Dzień 28 stycznia powinien być ogłoszony międzynarodowym świętem. Tego to dnia w roku 1949 opatentowano system łączenia klocków i zaczęło się ogólnoświatowe szaleństwo na punkcie klocków. Niby zwykłe klocki, a dzięki nim można zbudować wszystko. Zróbcie sobie mały eksperyment. Odkopcie kilka klocków, tak maksymalnie z 7 różnych i sprawdźcie, ile możecie dziwacznych rzeczy z tego zbudować. Fajne jest to, że nie muszą być to super wypasione kosmiczne elementy. Już kilka prostokątów i sześcianów pozwala nam zbudować dom, dinozaura czy jakiś tam samolot. Topornie to może wyglądać, ale hej – to początek kreatywnej zabawy w szalonego naukowca, architekta, odkrywcę. Możliwości z rosnącą w raz z ilością klocków pod ręką i są dosłownie nieskończone.
Od roku 1949 LEGO przeszło sporą ewolucję i oferuje nam teraz multum możliwości. Wystarczy wejść do jakiegoś sklepu z zabawkami, czy przeszukać internet i mamy co chcemy. Zestawy oparte na licencjach filmowych, komiksach, oryginalne linie takie jak NINJAGO czy CREATOR. Firma ostatnio nawet stara się obalić mit, że klocki to zabawka tylko dla chłopców i oferuje takie produkty jak FRIENDS czy nowe ELVES. Nie jest to już pierwszy taki zabieg, ale z tego co widzę, to FRIENDS trzyma się o wiele lepiej niż stare PARADISA czy BELVILLE.
W tym artykule nie mam zamiaru rozpisywać się nad tym co jest teraz. Chcę Was zabrać do lat mojego dzieciństwa, gdzie godzinami siedziało się nad katalogami z LEGO i rozmyślało, co by się zbudowało z zestawów pokazanych w książeczkach. Czasów, gdzie składało się pieniądze i potem jechało do Pewexu, aby kupić mały zestaw i być wniebowziętym. Niestety nie pochodzę z zamożnej rodziny i wtedy o większych zestawach mogłem jedynie pomarzyć, ale to też miało swój urok. Z perspektywy lat dostrzegam teraz, jak mnie takie niby głupie oszczędzanie na jedną zabawkę nauczyło wartości pieniądza. No, ale idźmy dalej. Każdy fan LEGO ma swoje ulubione światy. Ja uwielbiałem kosmos i rycerzy. Koledzy znowu kłócili się, że TECHNIC i Piraci są najlepsze. Inny znowu wołał zwyczajne miejskie zestawy. Pamiętam, jak robiło się bitwy na pojazdy z różnych światów. Aż się sam uśmiecham na myśl co się wymyślało z tych klocków. Zawody na zbudowanej z jakiejś deski zjeżdżalni, polegające na tym, który model zjedzie najdalej, crash-testy, zderzanie się pojazdami i sprawdzanie, który jest bardziej wytrzymały. powiem tyle – MINECRAFT się przy tym chowa 😉
Kosmos i rycerze. Krótko i na temat – to co LEGO oferuje obecnie z tych światów jest bardzo słabym echem tego, co było kiedyś. Może nie było wtedy tak wypasionych minifigurek, ale pokażę Wam, że miały te stare zestawy moc.
Dlaczego seria M-TRON? Nie jest to pierwsza kosmiczna seria, ale z tej właśnie serii miałem swoje pierwsze w życiu LEGO. Poza tym widać już, że jest ze mnie nostalgiczny ludzik, więc wybór będzie całkiem trafny.
Seria pojawiła się w roku 1990 i trwała oficjalnie w katalogach do 1993. Kolorystyka modeli to klasyczna czerwień i czerń, przeplatana z transparentnymi neonowo-zielonymi elementami. Miała jeszcze jedną opcję, która dosłownie urywała głowy – magnesy! Same logo tematu do mocno podkreślało.
Jak widzicie na zdjęciu z katalogu, seria prezentowała się niesamowicie. Były to czasy, w których nie dominowały duże elementy i wszystkie pojazdy składały się naprawdę ze sporej ilości elementów. Płaciło się sporo, ale jakość i ilość szły w parze. Teraz z tym bywa różnie. Po kilku dobrych latach widzę, że LEGO znowu wraca z tendencją okrajania ilości klocków, co wcale nie zmienia ceny na niższą. No ale to taka mała dygresja i wróćmy do tematu.
Co było kolejną fajna rzeczą w tej serii to to, że nie była to seria nastawiona na podboje. M-tronowcy to byli bardziej tacy kosmiczni fachowcy, ratownicy. Wiele zestawów zawierało różnego rodzaju wysięgniki i specjalne pojemniki. W katalogach i zdjęciach promocyjnych często występują jako ekipy naprawiające różne wypadki, przewożące ładunki. Jest to linia typowo cywilna.
Z kolejnych ciekawostek, linia M-TRON była pierwszą linią występującą pod banerem LEGOLAND na pudełkach. Była to także pierwsza seria kosmiczna, która nie miała jako takiej stałej bazy głównej. Miała za to coś innego. Coś, co do tej pory jest uważane za największy kosmiczny pojazd kołowy oficjalnie wydany przez LEGO.
Sporo tekstu, mało zdjęć, więc pora przedstawić moją kolekcję i opisać pokrótce modele z serii. Zaczynamy!
6811 Pulsar Charger
Moje pierwsze LEGO. Mały pojazd o ogromnych możliwościach. Przy okazji kolejna rzecz, jaka była fajna w starych zestawach LEGO. Mianowicie pudełka, a konkretnie na ich odwrocie proponowane pomysły na to, co można zbudować z części z zestawu. Zestaw można teraz dostać za bardzo niską cenę na Bricklinku. Polecam.
6833 Beacon Tracker
Zwany także „trakerem bekonu”. Kolejny popularny mały model o wielkich możliwościach. Miał wszystko, czego potrzebował jeżdżący pojazd kosmiczny: szybę, anteny, schylacze, talerze, komputery. Do tego unikatowe nadruki na klickach i klasyczna krótkofalówka.
1478 Mobile Satellite Up-Link
Mały zestaw, który teraz pewnie byłby wydany jako polybag. Paradoksalnie ciężki do zdobycia i to za czasów kupna tego cuda – całkiem drogi. No ale jest i nie ma co marudzić. Antena, talerze, komputer, koła i ludzik. Klasyczny mały zestaw dający sporo zabawy.
6877 Vector Detector
Pierwszy mniejszy pojazd posiadający system magnesów. Do tego sporo ciekawych części, między innymi unikatowy dla zestawu klocek z nadrukiem „M” oraz wspomniane już magnesy i pojemnik. Taka bardziej wypasiona wersja zestawu Pulsar Charger.
6896 Celestial Forager
Skoro mowa już o bardziej wypaśnych wersjach mniejszych zestawów, oto mamy większą wersję pojazdu terenowego. Z ciekawostek – mamy tutaj ciekawy system budowania sterowania. Możemy skręcać połową pojazdu za pomocą talerza anteny za kokpitem pilota. Sam kokpit też ciekawie wymyślony. Do tego wysięgnik, magnesy i pojemnik. Model kupiony po latach. Miałem z tym nie lada pecha, kupiłem 2 niekompletne, mimo że aukcje miały w opisie 100% kompletny i wogóle. No ale takie bywają przygody i uroki kolekcjonowania 😉
6923 Particle Ionizer
Zwany także Cosmicopterem. Wyobraźcie sobie – kosmiczny helikopter z wysięgnikiem, ukrytą pod skrzydłami ładownią, w ładowni mały składany droid. Do tego wielki kokpit z niesamowitą szybą i zmienna geometria skrzydeł. Zestaw jest genialny. Mnóstwo detali, zabawy i unikatowych części. Jeden z tych zestawów, które kolekcjoner LEGO musi mieć w swojej kolekcji.
6956 Stellar Recon Voyager
Przechodzimy do większego kalibru. Wielki krążownik gwiezdny. Wyjątkowa szyba z „przedłużeniem”. Kilkanaście magnesów i pojemników. Ukryte skrzynki, radary, anteny i mały pojazd odczepiany z przodu krążownika. Zestaw to jeden wielki warsztat latający. Bardzo ciekawa i wyjątkowa stylistyka pojazdu. Na prawdę sporo części i dużo dobrej zabawy przy i po zbudowaniu.
6989 Mega Core Magnetizer
Zestaw legenda. Mobilna baza z wielkim żurawiem i genialnym kokpitem. To było marzeniem każdego fana lego. W sumie to nadal jest. Ogromna ilość części. Buduje się to cudo długo. Wyjątkowe dla zestawu koła, części żurawia, szyba i ładunki. Całość to sprytnie zapakowana innymi mniejszymi pojazdami i skrzyniami przestrzeń na kołach. Dużych kołach. Dzieciaki zawsze kręciły monster trucki i kosmos. To było takie jedyne na tym świecie połączenie. Zestaw do tej pory jest rozchwytywany przez kolekcjonerów. Założę się, że jeśli LEGO postanowiło by go wydać ponownie, to zarobiliby kokosy. Niestety, a może stety to się nigdy nie stanie 😉
Tak oto wygląda oficjalna seria lego M-TRON. Ale na tym nie koniec. Jeśli byliśmy szczęśliwymi posiadaczami prawie wszystkich modeli to mogliśmy zbudować super tajny, oficjalny pojazd!
Wybaczcie, że nie mam zdjęć tego cuda z mojej kolekcji, ale nie miałem czasu i chęci by porozwalać inne modele by to zbudować 😉 Tak tylko chciałem Wam pokazać, jakie to LEGO miało fajne pomysły na niekończącą się zabawę.
Dodam jeszcze mały bonus, a mianowicie wspomniane wcześniej pudełka. Teraz jak kupujemy klocki to pudełka są traktowane po macoszemu. W sensie, okej, mamy super grafikę na kartonie, ale poza tym nic specjalnego. Kiedyś było inaczej. Poniżej znajdziecie kilka zdjęć większego pudełka. Mamy tu ładnie rozkładane pudło. Czuło się, że ma się w rękach coś wyjątkowego. No ale zobaczcie sami!
Pokazałem i opisałem Wam kawałek historii LEGO. Część z Was poczuła powiew nostalgii i się uśmiechnęła mówiąc do siebie coś w stylu – hej, ja to miałem w dzieciństwie. Inna część, może zainteresuje się historią tej zabawki, część może fajnie odpoczęła od pracy 😉 Mam nadzieję, że dobrze bawiliście się czytając ten artykuł. Zapraszam za jakiś czas na kolejną podróż w czasie do krainy LEGO!
Stay Dark!
Piotr Rybak „Gore”
O AUTORZE:
Autorem artykułu jest Piotr Rybak „Gore”. Od dzieciństwa zafascynowany LEGO, zombie i wielkimi robotami. Na co dzień informatyk, trochę artysta. Udziela się przy Dniach Fantastyki, której to imprezie patronuje PopKultura.info. Jego prelekcje możecie usłyszeć od czasu do czasu na konwentach. A i najważniejsze – uzależniony od kawy.
Dodaj komentarz