Czwarty film Quentina Tarantino swego czasu ogromnie zaszokował widzów. Reżyser na szczęście pokazał, że jego nowe dzieło nie ustępuje kultowym produkcjom, dzięki którym Tarantino stał się znanym i cenionym twórcą.
„Zemsta najlepiej smakuje na zimno”
Film poświęcony jest zemście. Mści się panna młoda – którą zagrała jedna z ulubienic reżysera i współtwórczyni scenariusza do filmu – Uma Thurman, którą próbowano zabić podczas jej ceremonii ślubnej. Ze wszystkich obecnych tam osób przeżyła tylko ona, a gdy w końcu wybudza się ze śpiączki, zaczyna swoją krucjatę, na końcu której znajduje się tajemniczy Bill, będący swego czasu szefem organizacji zabójców.
Przeskakiwanie z wątku do wątku, mieszanie gatunków filmowych, zaburzona narracja – w filmie „Kill Bill” każdy znajdzie to, z czego znany jest Tarantino. Planując seans z filmem „Kill Bill” nie można zapominać o jego równie udanej kontynuacji, która jednak utrzymana jest w całkowicie innym stylu. Część pierwsza jest o wiele bardziej chaotyczna i zawiera wiele licznych, a przy tym krwawych i grupowych pojedynków, podczas gdy druga jest dużo bardziej przemyślana i walki toczone są już w układzie jedna na jednego.
Gra aktorska stoi na wysokim poziomie – oprócz wspomnianej Umy Thurman, na ekranie zobaczymy także Daryl Hannah, Lucy Liu, Chiaki Kuriyama oraz wiele innych mniej lub bardziej znanych aktorów, którzy doskonale znają się na swojej pracy.
Co się zaś tyczy muzyki, to miłośnicy kina wiedzą, że nie ma nawet sensu jej zachwalać: za każdym razem jest to jedna z największych zalet filmów Tarantino.
Świetny film i dwójka jeszcze lepsza. Tylko coś starocie tu opisujecie zamiast jakichś nowych arcydzieł.
Tylko co w tym takiego świetnego? “mieszanie gatunków filmowych, zaburzona narracja” to raczej wady obrazu niż jego zalety. Świetny film Tarantino to był “Jackie Brown”, żaden inny się do niego nie umywa.
świetne są odstępstwa od standardów, odbieganie od norm w tym przypadku jest kwintesencją geniuszu QT
A mi się podobał i już xP