Przyszło mi opisać swoje wrażenia po zetknięciu się z powrotem serii LEGO Bionicle. Nowy zestaw zawiera ducha dawnych Bionicle, do tego ma potencjał na dalsze rozwijanie stworzonej dla potrzeb serii mitologii.
Proroctwa sprzed wieków
Kto zna dawne Bionicle, temu nie będzie obca otoczka fabularna nowej serii. Znany już i podobno unicestwiony Makuta budzi się, by siać zniszczenie. Wszystko toczy się wokół masek, które były od zawsze znakiem rozpoznawczym Bionicle.
Zgodnie z dawnym proroctwem zostali powołani do życia bohaterowie Toa. Są to władcy żywiołów, którzy mają za zadanie zdobyć sześć złotych masek żywiołów. Tylko oni są dość silni, by owe maski zdobyć, co nie jest łatwe nawet dla nich, a dopiero potem odkryją swą prawdziwą drzemiącą w nich od wieków moc. Bohaterów jest sześć, podobnie jak masek. (Do klasycznych żywiołów dochodzą ogień, woda, ziemia dochodzą skały, lód i dżungla. powietrza nie ma.)
Na nieszczęście duch pokonanego niegdyś Makuty zmaterializował się, by zdobyć… A jakże! Maski! Jego celem jest zdobycie trzech masek (Kreacji, Kontroli i Stworzenia). Zdobycie ich przyniesie Makucie niesamowitą, niemal boską moc, która biorąc pod uwagę jego charakter i autorytarno-destrukcyjne zapędy doprowadzi do zagłady świata… W najlepszym wypadku do jego całkowitej degeneracji i uczynienia wszystkich mieszkańców niewolnikami.
Historia, jak widać jest bardzo prosta, ale dająca spory potencjał na rozwój pomniejszych wątków. Poza tym ma to być pretekst do wydania serii klocków LEGO – nie zaś złożona intryga na potrzeby serii powieści… Aczkolwiek seriale oraz filmy pełnometrażowe sygnowane LEGO Bionicle powstały i jeżeli nowa seria się przyjmie (a nie ma powodów, dla których miałaby się nie przyjąć, ale do tego wrócimy), to niewątpliwie powstaną nowe.
Zwracam tutaj uwagę na ukazanie klasycznego konfliktu. Protagoniści i antagonista mają po dwa cele: zdobyć swoje maski i uniemożliwić przeciwnikowi zdobycie jego masek.
Ci dobrzy oczywiście samodzielnie ruszają do walki (aczkolwiek mają wsparcie strażników – każdy żywioł ma zarówno władcę, jak i strażnika), zaś Makuta skryty w mrocznych zakamarkach swej kwatery posyła tylko sługusów do wykonania brudnej roboty. Na chwilę obecną owe sługusy ograniczają się do czachopająków, ale LEGO zapowiada, że wkrótce ukażą się zestawy figurek prezentujących bardziej wyrafinowanych złoczyńców na usługach Makuty.
Pradawne techniki
Jeśli chodzi o same klocki, to miałem tę przyjemność, że w moje ręce wpadł zestaw z figurką Tahu – Władcy Ognia.
Mechanizm wykorzystuje znane z LEGO Technic łączenia, a także znane z dawnych Bionicle łączenia „stawów”. Mamy zatem belki z otworami okrtągłymi i krzyżakowymi (aczkolwiek tylko te z małą ilością otworów, a także jedna o fantazyjnych kształtach), kołki niebieskie i czarne, ośki, a także elementy łączące funkcje kołków i osiek. Do tego zębatki – zarówno klasyczne, jak i te dość duże charakterystyczne głównie dla Bionicle.
Są także łączenia odwzorowujące ludzkie stawy: kulowe, zawiasowe etc.
Wspomnienia sprzed lat
Sam zestaw jest przedstawicielem drugiej generacji Bionicle i trzyma ducha pierwszej. Jako, że mam ogromny sentyment do tej serii, a także z dziennikarskiego obowiązku czuję się zobowiązany przypomnieć nieco istotę Bionicle. Otóż owa seria wyewoluowała z serii LEGO Technic. Ona także wiąże się z miłymi wspomnieniami z dzieciństwa, kiedy to mój tato przywiózł zza zachodniej granicy zestaw klocków opatrzonych napisem LEGO Technic. To było dla małego chłopca niesamowite uderzenie, który znał dotychczas wyłącznie LEGO System. LEGO System, czyli klasyczne klocki LEGO pozwalały na budowę pojazdów, a także zawierały charakterystyczne ludziki. Jednakże najwięcej możliwości dawało tworzenie budynków.
LEGO Technic szło w stronę mikro. Zawierały bardziej skomplikowanych ludzików (pierwsze, co zwróciło moja uwagę, to, że uginają im się nogi w kolanach). Jednak największe pole do popisu miało konstruowanie pojazdów. Zarówno realnych, jak fantazyjnych. Pełnych ruchomych elementów, znacznie bliższych realnemu życiu, niż w znanych mi od dawna klockach LEGO.
Jeszcze dalej w stronę mikrokonstrukcji poszła seria Bionicle, w której głównym celem było tworzenie postaci. Nie było tu co prawda miejsca na odwzorowywanie ludzi, ale uwaga została poświęcona fantastycznym wojownikom Toa i ich walce ze złym Makutą na fantastycznej wyspie Okoto. Historia nawiązywała do mitologii polinezyjskiej adaptując ją do swoich potrzeb.
Sama nazwa „Bionicle” pochodzi od słów „Biological Chronicle”. Nie znalazłem potwierdzenia moich domysłów, lecz przypuszczam, że pierwszy człon odnosi się do kwestii mechanicznych, czyli skupienia na ciele. Drugi człon wziął się od fabuły i świata przedstawionego stworzonego na potrzeby serii.
Dzisiejsze zmagania
Zawartość pudełka pozwala na zbudowanie postaci Tahu – Władcy Ognia oraz czachopająka – sługusa Makuty. Na opakowaniu widnieje napis, iż zestaw przeznaczony jest dla grupy wiekowej 8-14 lat. Nieszczęśliwie złożyło się, że już jakiś czas temu przestałem się w tej grupie mieścić. Jednakże w połączeniu z moją córką i wyliczeniu średniej arytmetycznej, udało nam się znaleźć na granicy…
Po rozpakowaniu zestawu, naszym oczom ukazało się 90 elementów różnej wielkości. Otworzywszy instrukcję przystąpiliśmy do realizacji poszczególnych jej punktów.
Tu muszę wspomnieć o tym, że LEGO zawsze miało czytelne i jasne instrukcje. sprawiające, że trudne, złożone czynności stawały się proste i wykonywalne dla każdego. Uważam, że wszyscy, absolutnie WSZYSCY powinni uczyć się od LEGO tworzenia instrukcji. Niezależnie, czego owe instrukcje miałyby dotyczyć… Ale ja nie o tym…
Po przejściu przez instrukcję udało nam się stworzyć wojownika wyposażonego w deskę do surfowania na płomieniach (wszak jest on Władcą Ognia). Ową deskę w razie potrzeby może zamienić w dwa trzaskające płomieniami miecze. Ponadto ma dwa miecze zawieszone na plecach, aby sięgnąć po nie w razie potrzeby (gdy na przykład te płonące służą za deskę surfingową).
Aż dziw, że tak uzbrojony po zęby wojownik ma takie środki do walki z jednym czachopająkiem… Ponadto w zestawie jest także złota maska. Tę Tahu musi zdobyć wykorzystując swe zdolności i szczęście, a gdy już uznamy, że dostatecznie się namęczył, możemy mu ją założyć zdjąwszy uprzednio tę czerwoną, którą zakłada domyślnie. Musi być przy tym ostrożny, bo czachopająk czyha, by rzucić się na niego i zamiast złotej maski wojownik Toa będzie miał na twarzy zielonego pająka…
Myślę, że ten opis jednoznacznie pokazuje, iż zabawa z wojownikiem dostarczyła nam wiele radości.
Proroctwa na przyszłość
Jedną z cech klocków LEGO jest to, że można budować wariacje na temat podstawowego obiektu, a także całkowicie wolny styl. W wypadku Bionicle jest to nieco ograniczone. Po pierwsze 90 elementów nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł. Tym bardziej, że wiele z nich jest na tyle specyficznych, że narzucają stworzenie postaci.
Dlatego też głównymi wariacjami są różne postaci, które można z zbudować i różnie ułożona na nich zbroja. Sztandarowym przykładem tego typu działań są roboty Bionicle stworzone przez członków stowarzyszenia LUGPOL. Aczkolwiek mimo ograniczonych możliwości udało mi się zmontować kosiarkę napędzaną korbką. Możliwości improwizowania z samą postacią wojownika także są i pozwalają na długą zabawę, jednak do pełnego rozwinięcia skrzydeł trzeba mieć więcej klocków.
Możliwości rozbudowy powiększają kolejne zestawy. Na przykład Tahu Władca Ognia połączyć może się z Obrońcą Ognia. Gdy pojawiać się będą nowe zestawy, zapewne pojawi się więcej opcji. Dotyczyć to zapewne będzie zarówno wojowników Toa jak i złoczyńców.
To oczywiste z przyczyn marketingowych, bo skłania do zakupu kolejnych zestawów. Do tego pobudza żyłkę kolekcjonerską. Odkrywanie nowych możliwości wraz z kolejnymi zestawami budzi emocje i wypieki na twarzy…
Będą one z pewnością pobudzane przez filmy, seriale, opowiadania i komiksy. Liczę, że na tej drodze rozwinie się także fabuła. Projektanci stworzyli świat przedstawiony o naprawdę dużym potencjale fabularnym, który to potencjał w mojej ocenie wciąż nie został wykorzystany.
Plusy:
+ Wznowienie legendy z pełną potęgą
+ Skomplikowane i proste zarazem
+ Fabuła o sporym potencjale
+ Wartość kolekcjonerska
+ Pobudza apetyt na nowe zestawy
Minusy:
– Małe możliwości freestyle’u
– Konieczność dokupowania poszczególnych zestawów dla pełnej radości zabawy
– Na nowe zestawy trzeba czekać
– Historia na razie jest mało złożona
Ocena ogólna:
9/10
LEGO Bionicle
Tahu Władca Ognia
Wiek 8-14 lat
@WojciechBecla
Dziękujemy firmie LEGO oraz agencji Pi-aR+ za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Dodaj komentarz